ZSRR i zimna wojna

Nowy Jork, 12 października 1960 roku Nikita Chruszczow, przywódca ZSRR, po raz pierwszy wystąpił na sesji plenarnych obrad Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wystąpienie to zapisało się w pamięci uczestników jako ekstremalnie agresywne. Przywódca Związku Radzieckiego publicznie zagroził, że unicestwi Stany Zjednoczone Ameryki, a dla podkreślenia swych słów zdjął but i na oczach zdumionych i przerażonych przywódców państw świata walił nim w pulpit mównicy! Wszyscy struchleli. Było oczywiste, że świat jest o krok od wybuchu III wojny światowej.

Chruszczow nie żartował. Jego groźby mogły już kilka dni później stać się przerażającą rzeczywistością! Pierwszy sowiecki radioaktywny grzyb atomowy miał uświetnić obchody czterdziestej trzeciej rocznicy rewolucji październikowej. A cały świat miał się dowiedzieć, że ZSSR jest mocarstwem posiadającym gotową do użycia broń nuklearną…

O takiej postawie sowietów mówiła Matka Boża 43 lata wcześniej w Fatimie:

Ateistyczna Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po całym świecie, wywołując wojny […] wiele narodów zostanie całkowicie zniszczonych”.

Piętnaście lat po nuklearnym holokauście mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki, radziecki przywódca waląc butem groził Ameryce i całemu światu rozpętaniem wojny nuklearnej, czyli eksterminacją wielu narodów…

Tego samego dnia, biorąc pod uwagę różnice czasu między Europą a Ameryką, w Fatimie uroczyście obchodzono czterdziesta siódmą rocznicę Cudu Słońca. Miliony ludzi łączyło się duchowo z wielonarodowościową rzeszą pielgrzymów trwających w strugach dokuczliwego, lodowatego deszczu wokół fatimskiej bazyliki na całonocnej modlitwie w intencji pokoju na świecie i o nawrócenie Rosji.

Chruszczow, upojony wrażeniem jakie wywarł na przedstawicielach państw świata, udał się do hotelu na posiłek i nabranie sił przed zaplanowanymi wiele miesięcy wcześniej indywidualnymi spotkaniami z prezydentami i ministrami państw świata. Obiad ten zupełnie niespodziewanie okazał się ostatnim posiłkiem, jaki spożył w USA. Po tajemniczym telefonie z Kremla Nikita natychmiast w panice opuścił Nowy Jork i wyleciał do Moskwy, nawet nie odwołując umówionych spotkań.

Co zmusiło Chruszczowa do przerwania tej tak ważnej, długo przygotowywanej pierwszej oficjalnej wizyty w ONZ? Przyczyną była katastrofa nuklearna, która wydarzyła się w ZSRR właśnie wtedy, gdy Chruszczow butem groził światu!

Sowieci od jakiegoś czasu posiadali prototypy pocisków nuklearnych. Wyjazd Chruszczowa do USA wykorzystał dowódca wojsk rakietowych ZSRR, marszałek Niedielin, by przeprowadzić detonację pierwszej radzieckiej bomby atomowej. Miała to być próba generalna przed oficjalnym odpaleniem pocisku w rocznicę rewolucji, kiedy to świat miał się oficjalnie dowiedzieć, że ZSRR jest mocarstwem posiadającym broń jądrową.

W czasie gdy milion pielgrzymów przybyłych do Fatimy błagało Bogurodzicę o pokój dla świata, na poligon doświadczalny i inauguracyjne odpalenie pocisku przybyli nie tylko członkowie rządu, sił zbrojnych, ale także śmietanka najwybitniejszych radzieckich fizyków jądrowych i specjalistów z dziedziny energii atomowej.

Niestety, ku ogromnemu rozczarowaniu wszystkich obecnych, po zakończeniu odliczania… nic się nie wydarzyło! Śmiercionośny pocisk nie opuścił wyrzutni! Wskaźniki wykazywały sprawność wszystkich urządzeń, ale nic, zupełnie nic się nie wydarzyło. Wielokrotnie sprawdzany i dotychczas całkowicie niezawodny sprzęt nie wiedzieć czemu właśnie teraz zawiódł na całej linii!

Po dwudziestu minutach ponawianych prób zniecierpliwiony marszałek Niedielin opuścił schron przeciwatomowy i z całą świtą wyszedł na płytę poligonu.

I w tym właśnie momencie pocisk z głowicą nuklearną eksplodował! W oślepiającym blasku, trwającym ułamek sekundy, naziemne urządzenia poligonu zniknęły z powierzchni ziemi. Śmierć ponieśli wszyscy zaproszeni goście; członkowie rządu, armii, wreszcie eksperci i konstruktorzy sowieckiej bomby atomowej…

Katastrofa opóźniła realizację radzieckiego programu zbrojeń nuklearnych o dobre dwadzieścia lat i zapobiegła powszechnej wojnie atomowej w 1960 roku.

***

Dwie dekady później

Według historyków w latach 1983-1984 konflikt na linii NATO – Układ Warszawski osiągnął punkt kulminacyjny. ZSRR został dotknięty bardzo silnym kryzysem ekonomiczno-społecznym i dlatego nie udaje mu się sprostać konfrontacji i wyzwaniu rzuconemu przez Reagana, w postaci wojen gwiezdnych. Tak więc mając w perspektywie krach i militarną słabość, Kreml bierze pod rozwagę opcję wojenną, czyli „prewencyjny” atak na europejski Zachód.

Z pewnością doprowadziłoby to do konfliktu atomowego, do wkroczenia na drogę bez powrotu ( w ciągu 40 lat zimnej wojny wyprodukowano 130 tysięcy bomb i rakiet z głowicami atomowymi, co wystarczyłoby do zniszczenia planety setki razy). W najgorętszym momencie tego kryzysu, 25 marca 1984 roku, na Placu św. Piotra w Rzymie, przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, Jan Paweł II dokonuje dramatycznego i uroczystego poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi.

Sześć tygodni później, 13 maja 1984 roku, w 67 rocznicę przekazania Łucji w Fatimie słynnych tajemnic, w 24 rocznicę pogróżek Chruszczowa, i w 3 rocznicę zamachu na papieża, do Fatimy przybyła niespotykana dotychczas liczba pielgrzymów – około dwóch milionów ludzi. Kiedy pątnicy modlili się na różańcach, przez wstawiennictwo Pani Fatimskiej błagając Ojca Niebieskiego o pokój dla świata, w Rosji doszło do największej katastrofy, jaka spotkała marynarkę radziecką od czasów II wojny światowej.

Z niewyjaśnionych do dziś przyczyn w Sewieromorsku nad Morzem Barentsa wyleciało w powietrze dwie trzecie nieuzbrojonych rakiet należących do największej floty bojowej Związku Radzieckiego, Floty Północnej.

Katastrofa unieszkodliwiła sowiecki potencjał militarny. Bez tego zespołu rakietowego, który kontrolował Atlantyk, ZSRR nie miał żadnej nadziei na zwycięstwo. Dlatego opcja militarna została anulowana.

Siostra Łucja z Fatimy tak skomentowała to wydarzenia: „Gdyby nie ta opatrznościowa katastrofa, wojna nuklearna rozpoczęłaby się w 1985 roku”.

Opracowano na podstawie książki „Matka Boża Zwycięska” autorów Ewy J.P. Storożyńskiej i Józefa Maria Bartnika SJ